lis 24 2003

mile spędzpney weekend


Komentarze: 1

Ostatni weekend spedziłam poza domem, jeżeli można to tak nazwać. W sobotę na godzinkę 10 udałam się, na próbę scholi, do domu wróciłam po 12, popłudniu już o 17.30 byłam spowrotem na mojej parafii, bo śpiewaliśmy na Maszy na godzinę 18.00. Jadąc sobie rowerkiem, koło Domu Rzemiosła spotkałam moją bardzo dobrą znajomą z Kościoła Zielonoświatkowego, zaprosiła mnie na niedzielny obiad na godzinkę 15 do Zboru. Byłam już w Domu Rzemiosła (Zborze) o godz9inie 14.15, jeszcze pomogłam roznosić talerze, i o 15.10 wsyscy cżłonkowie Kościoła, przyjaciele i sam pastor z żoną zasiedliśmy do uroczystego obiadu, który poprzedziła modlitwa. Po obiedzie, zaczeliśmy się szykować do nabożeństwa, a ja Kinga i Agnieszka do szkółki niedzielnej dla dzieci. Z tego wszystkiego, najbradziej podobał mi się obiad tzn atmosfera jaka podczas niego panowała i uwielbienie, bo potem wyszłam do 30 dzieci ze szkółki by pomóż Agnieszce. Po skończonym nabożeństwie wzieliśmy się do sprzątania, a po uporządkowaniu, koło godziny 21 poszliśmy do jednej z członkiń Kościoła, pani Kamili, która mieszka nie daleko zboru. Do domu przyszłam około 21.30, i poszłam spać, bo tak byłam padnięta, wykończona ale zadowolona :-)

blog_agusi : :
26 listopada 2003, 17:06
mi weekendy zazwyczaj miło mijają a jak przyjedzie mój chłopak to poprostu jest jak w raju

Dodaj komentarz