sty 10 2006

PRZYJACIEL ?


Komentarze: 2

Czy moge wam dać dobrą radę? Uważajcie Jezusa za waszego zaufanego przyjaciela. Nauczcie się Go odwiedzac,
dostrzegać Go, być z Nim, a zrozumiecie, ile się przez to nauczycie. Chodzi o mądrość, którą tylko On może wam dać; o prawdziwą naukę, która czyni mądrych, świętymi i szczęśliwymi. Tu podczas spotkania serca z sercem zostajemy stopniowo obdarowywani wszystkim, czego nam w życiu potrzeba.  
"Powiedz mi, z kim obcujesz, a powiem ci, kim jesteś. Kiedy przychodzisz do Jezusa, kiedy z Nim przebywasz,
stajesz się sam drugim Jezusem". Prawdziwa przyjaźń nie powstaje tak po prostu; musi być budowana, a materiał, jaki użyjemy do tworzenia przyjaźni, zadecyduje o jej jakości.  

Pierwszym podstawowym budulcem trwałej przyjaźni jest dawanie. Przyjaciel nie jest jedynie tym, który zaspokaja
moje potrzeby, ale tym, którego potrzeby ja mogę zaspokoić. Przyjaźń nie zaczyna się, gdy ktoś zostaje moim przyjacielem, ale w chwili, gdy sam decyduję się nim zostać.  
Drugim składnikiem przyjaźni jest dzielenie wspólnych zainteresowań. Jeśli jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, nie pozwolimy, aby zazdrość czy współzawodnictwo poróżniło nas: będziemy wspólnie pracować, dzielić wspólne
dobro dla wspólnego dobra.  
Trzecim elementem jest wzajemne wspieranie się. Zawsze wtedy, kiedy mój przyjaciel potrzebuje pomocy, mnie
potrzebuje. Potrafię być z moim przyjacielem zwłaszcza wtedy, kiedy życie staje się ciężkie, aby pomagać mu i dodawać otuchy, a także, aby zachęcać go do podążania drogą wyznaczoną przez Boga, chronić go przed trudnymi sytuacjami. Jeśli zawiodę go w tym momencie, zawiodę go w największej potrzebie.  
Fiodor Dostojewski napisał: "Kochać to znaczy widzieć drugą osobę taką, jaką Bóg zaplanował". l to jest
sprawdzianem prawdziwej przyjaźni; nie tylko widzieć przyjaciela takim, jaki jest, ale - przez wzgląd na to, że
jesteśmy przyjaciółmi - działać w tym kierunku, aby on potrafił w większym stopniu przekształcić swoje możliwości w
rzeczywistość.

blog_agusi : :
04 sierpnia 2006, 17:51
Adamie drogi ateisto zbyt wiele starasz się po prostu rozumieć. A tak naprawdę można go słyszeć bezpośrednio tak samo jak twój wewnętrzny głos który z pewnością posiadasz.Niemozna jednocześnie i w tym samym momencie mówić w duchu NIE i TAK skąd ten drugi głos.
10 stycznia 2006, 10:55
Jak może być przyjacielem ktoś kto nie żyje od 2000 lat? Jak może wspierać Cię ktoś kto nie istnieje? Jak można dzielić wspólne zainteresowania ze zmarłym? Jakiej pomocy można udzielić nie żyjącemu człowiekowi?
Wydaje mi się, że przyjaźń z Jezusem tak na prawdę jest przyjaźnią z samym sobą.
Tworzy się wyimaginowany obraz najlepszego przyjaciela, z którym można zawsze się skontaktować w myślach, który z założenia będzie pocieszać, który zawsze wysłucha, a odpowiedzi jaki podaje są naszymi własnymi myślami jakie chcielibyśmy właśnie usłyszeć od najlepszego przyjaciela. Jeśli ktoś nie potrafi sam żyć bez pomocy wyimaginowego przyjaciela-Jezusa, to jego sprawa, ale nie jest to chyba najzdrowszy objaw, co śmieszniejesze na podobną przypadłość \"cierpi\" jakiś milion ludzi na świecie. Dla mnie przyjaźń z Jezusem jest oznaką braku dojrzałości, samoświadomości i słabości psychicznej, sorry...

Dodaj komentarz