sty 08 2005

humor do kitu


Komentarze: 1

Wczoraj w moim bloku była kolęda. Umówiona byłam z ks. Proboszczem, aby na mój blok wydelegował ks.Adama, bo chciałam z nim poważnie porozmawiać. Rano po godzinie 9 wyszłam na dwór z moim psem, i przy okazji zobaczyć czy faktycznie ks.Adam chodzi u mnie w bloku okazało się ze ks.Robert byłam zawiedziona. Już około godziny 14 z minutami skończył nasz blok, a ks.Adam o 18.30. Księdza po kolędzie przyjmowałam sama, a to, dlatego, że rodzice byli w pracy, a mojego brata wygoniłam, bo, po co miały się z księdzem pokłócić, to dwaj przeciwnicy. Po kolędzie poszłam do bloku, w którym chodził, ks.Adama, pogadać trochę z ministrantami i zaprosić księdza do mnie na herbatę, ale nie miał czasu, bo bardzo wolno mu to wszystko szło. Wieczorem byłam na próbie scholi.

Wszystko się wali na łeb na szyję, nic nie mogę wyjaśnić, z księdzem się posprzeczałam w przelocie....

blog_agusi : :
hyrna
08 stycznia 2005, 12:43
Będzie lepiej! :*

Dodaj komentarz